Śląsk przez stulecia był potęgą w dziedzinie hodowli owiec i sukiennictwie. Także w innych rejonach należących do naszego województwa kwitł przemysł włókienniczy. W tle tego przemysłu wirowały wrzeciona, kołowrotki, w końcu maszyny przędzalnicze.
Umiejętność przędzenia była niegdyś powszechna. Dziś tradycja ręcznego przerobu wełny jest jeszcze żywa w górskich rejonach naszego województwa. Jednocześnie rośnie moda na przędzenie jako hobby – odskocznię od codzienności. Przypominamy, jak oczywistą umiejętnością było niegdyś przędzenie i jak bogaty wachlarz skojarzeń towarzyszył tej czynności i jej atrybutom.
Jeszcze 2. połowie XVIII w. Śląsk był poważnym ośrodkiem hodowli (na 1.000 mieszkańców przypadało 1.270 owiec). W 1786 r. ks. Weltzel z Tworkowa pisał w monografii Żor o powołaniu do życia szkoły branżowej – tkackiej – dla dziewcząt:
„Złożono również zapotrzebowanie na prządki z okolicznych miejscowości, jak również opłacania mistrzów szkolących uczennice z funduszów państwowych. […] Większa część okolicznych dziewcząt zatrudniona została w większym pomieszczeniu fabrycznym, natomiast pozostała część pracowała u mistrzów posiadających miejsca odpowiadające warunkom szkolenia. Sztukę rzemiosła tkackiego uczennica była w stanie opanować w przeciągu dwóch tygodni, a nawet jednego tygodnia. W czasie przyuczenia do zawodu uczennice korzystały z wolnego zakwaterowania i wyżywienia. Na pożegnanie każda z uczennic otrzymywała kołowrotek i 1 funt (1/2 kg) wełny.
[…] Z przędzalstwa utrzymywały się żony żołnierzy garnizonu żarskiego. […] W r. 1797 było 46 sukienników oraz 60 przędzalników wełny. Jak się wydaje, ten kierunek szkolenia nie był zbyt atrakcyjny, o czym świadczy fakt, że na apel starosty w m-cu listopadzie 1798 r. do tego zawodu zgłosiło się 12 dziewcząt […]. W maju 1802 r. do pracy zgłosiły się żony husarów szwadronu stacjonującego w Rybniku.[…]”
Przędzenie było domeną kobiet. Symbolizowało „cnoty niewieście”, np. skromność i pracowitość. Stąd przedstawienia przędących świętych oraz alegorie kobiecej pracy i kobiecości w ogóle. „Po kądzeli” oznacza żeńską linię rodu.
Często pojawia się w literaturze i malarstwie m.in. dzięki skojarzeniu z Parkami lub Mojrami, snującymi i odmierzającymi ludzki los. O śpiącej królewnie słyszeli chyba wszyscy, choć wielu ilustratorów myli wrzeciono z kołowrotkiem. Tak samo wielu potrafi zanucić „Prząśniczki” – melodię skomponowaną przez Stanisława Moniuszkę.
Kądziel jako symbol kobiecości, jest też symbolem męskiego zniewieścienia i poniżenia, np. w postaci angielskiej kary za złamanie norm obyczajowych skimmington. Ten obyczaj został uwieczniony np. przez Williama Hogartha.
Wśród malarskich motywów możemy odnaleźć przedstawienia Herkulesa i królowej Omfale. Na obrazie autorstwa Lucasa Cranacha Starszego z 1537 r. odnajdziemy inskrypcję:
„Lidyjskie panny wręczają Herkulesowi jego dzienną porcję przędzy, on zaś, choć równy bogom, ulega woli swojej pani. Tak oto żądza triumfuje nad bystrym umysłem, zaś płocha miłość ograbia mężczyznę z jego sił.”
W XVI w. – okresie związanym z częściowym usamodzielnieniem się kobiet, w którym przędzenie rozpowszechniło się jako płatne zajęcie – motyw kądzieli pojawiał się również w kontekście złych wyemancypowanych kobiet. Rycina „Zła niewiasta” Israhela van Meckenema (1440/1445–503) przedstawia kobietę opętaną przez demony, która bije męża kądzielą.
Czynność przędzenia działa na wyobraźnię. Prządka stwarza „coś z niczego”. Za jej pośrednictwem z pasącej się owcy powstaje suknia. Do metaforycznego wyłaniania porządku z chaosu i podporządkowania natury woli kobiety nawiązują także współczesne ruchy czarownicze, które prymitywną przęślicę w kształcie wideł (ang. „stang”) traktują jako przedmiot rytualny, utożsamiając z przęślicą również narzędzie obecne na rycinach przedstawiających sabaty czarownic, które powszechnie kojarzymy jako widły.
Skojarzenie czarownictwa z atrybutami przędzalniczymi nie jest pomysłem współczesnym. Znamy liczne przedstawienia czarownic z kądzielą na XV-wiecznych rycinach, np. Albrechta Dürera.
Z przędzeniem wiąże się powszechny niegdyś zwyczaj przęślicowych wieczernic, opisanych m.in. Chłopach Władysława Reymonta:
„Tegoż samego dnia, po obrządkach, a już o dobrym wieczorze zaczęli się schodzić do Kłębów na oną przęślicową wieczornicę. […] przyszła Wachnikowa z kłakiem wełny w zapasce i z wrzecionami zapasowymi pod pachą […] a zeszło się razem sporo babiego narodu i z czym która miała: to z wełną do oprzędu, to ze lnem, to z pakułami […] Sadowiły się wielkim kołem w pośrodku izby, pod lampą wiszącą u pułapu […] Gwar się czynił z wolna, bo cicho jeszcze pogadywały między sobą tylko, wrzeciona jeno furkotały i dudniły po podłodze, a gdzieniegdzie i kółko warczało, ale niewiela, bo nie dowierzały zbytnio tym nowomodnym wymysłom woląc prząść po staremu na przęślicach.”
W publikacji opisującej Śląsk z 1889 roku także odnajdujemy opis wieczornicy:
„Zimą, wieczorami mieszkańcy wsi zgromadzają się na tak zwane wieczornice, w czasie których dziewczęta przędą na kołowrotkach lub kądzieli, śpiewając i opowiadając różne bajki i podania. Podczas tych zebrań parobczaki posyłają swoim ukochanym kołowrotki przybrane w owoce, migdały i rodzynki; czasami w adwencie zebrania te trwają noc całą, przyczem dziewczęta pilnie przędą, by zarobić na struclę Bożego Narodzenia i wtedy to zgromadzonym około północy podają wieczerzę pożegnalną, składającą się z mlecznej lub piwnej zupy, gotowanych owoców i rodzynków.”
W. Reymont wykorzystywał opisy czynności przędzenia także jako element podkreślający dramaturgię scen:
„[Hanka] Opuściła na te słowa wrzeciono, wsparła głowę o przęślicę i zadumała się głęboko nad swoją dolą rozważając powoli rady ojcowe. […] Siadała znowu do roboty, ale nie mogła prząść dzisiaj, nitka się rwała, to wrzeciono wypadało z palców, bo coraz pilniej rozważała słowa Borynowe.”
Liczne są także metafory związane z przędzeniem:
„[…] jakby sto wrzecion, pełnych różnobarwnej wełny, wiło się po izbie z turkotem i okręcało tak szybko, że już żadne oko nie rozeznało, gdzie chłop, gdzie kobieta […]
[…] tysiące wirów zawodziło diabelski tan, tysiące kłębów zrywało się z ziemi, toczyło, narastało, kieby te wielgachne białe wrzeciona furkoczące, tysiące kup ogromnych, stogów powichrzonych, grobel szło po polach, ruchało się, kłębiło, w oczach rosło, podnosiło w górę, sięgało, zda się, nieba, przysłaniało świat i pękało ze świstem i wrzawą.”
Opisuje również wprawę, jaką można było osiągnąć w przędzeniu:
„A dopiero na samym ostatku wstąpił do Dominikowej; stara siedziała przed domem i przędła wełnę, dziwił się temu, gdyż oczy miała przewiązane.
– Palcami zmacam i też wiem, jaka nitka, cienka czy grubnia – tłumaczyła […]”
Jak widać, bogactwo metaforyki i skojarzeń związanych z czynnością przędzenia jest ogromne. Być może stąd również wynika rosnąca popularność przędzenia jako hobby – odkrywając na nowo tę umiejętność, odkrywamy bogate, a nieco już zapomniane dziedzictwo.
Atrybuty prządki
kądziel – oczyszczona kępa włókna (np. len lub wełna) przygotowana do przędzenia, przymocowana do przęślicy lub przygotowana do przędzenia „z ręki”
przęślica – kij lub deska, do których mocuje się włókno – razem tworzą kądziel
wrzeciono – drewniany kijek, często z przymocowanym przęślikiem (ciężarkiem). Wprawione w ruch wirowy skręca włókno, tworząc nić. Z nawiniętą przędzą ma kształt wrzecionowaty
kołowrotek – w Europie wynaleziony w XV w. Pierwotnie w formie wrzeciona ustawionego poziomo, przymocowanego do koła i napędzanego ręcznie. Później dodano napęd nożny, a wrzeciono zamieniono na szpulkę i skrzydełko.
Autorka tekstu: Małgorzata Pietrzak
Bibliografia
Baranowski Bohdan, Pożegnanie z diabłem i czarownicą, Łódź 1965, s. 116–118, 132–133
Callejo Jesús, Historia czarów i czarownic, Warszawa 2011
Filip Elżbieta Teresa, Bielski „Dom Tkacza” – przesłanki i niejasności, [w:] „Bielsko-Bialskie Studia Muzealne” 1993, t. 1
Karwot E., Katalog magii Rudolfa, Wrocław 1955
Lokaj Paweł, Z historii rzemiosła w Żorach, [w:] „Kroniki Rybnickie” 1983, nr 1
Reymont Władysław, Chłopi
Rynck Patrick de: Jak czytać opowieści biblijne i mitologiczne w sztuce : rozwiązywanie zagadek dawnych mistrzów – od Giotta do Goi, za hasłem Herkules i Omfale opublikowanym w Wikipedii
Thurston Robert, Polowania na czarownice. Dzieje prześladowań czarownic w Europie i Ameryce Północnej, przeł. Jerzy Kierul, Warszawa 2008
Szląsk (pruski) słowem i ołówkiem, na podstawie najnowszych źródeł przedstawiony, Warszawa 1998
Weltzel ks. z Tworkowa, Geschichte der Stadt Sohrau [b.m.] 1786, za: Paweł Lokaj, Z historii rzemiosła w Żorach, [w:] „Kroniki Rybnickie” 1983, nr 1
Zarys historii włókiennictwa na ziemiach polskich do końca XVIII wieku, pod red. Janiny Kamińskiej i Ireny Turnau, Wrocław-Warszawa-Kraków 1966