zamów

Cena: 45,00 zł

Korfanty, jakiego nie znacie

O projekcie

Korfanty, jakiego nie znacie

Zapraszamy do zakupu nowej publikacji autorstwa Aleksandry Goniewicz.

Czy można jeszcze coś nowego powiedzieć o Wojciechu Korfantym? Czy warto w ogóle się postacią dyktatora III powstania śląskiego zajmować? Zadawałem sobie te pytania, gdy przystępowałem do lektury tej książki i z każdą stroną nabierałem przekonania, że Autorce udało się zrobić to, co często umykało twórcom naukowych opracowań i biografii. Pokazała Korfantego od prywatnej, ludzkiej strony, nie zapominając jednocześnie o zaakcentowaniu najważniejszych momentów z jego długiej publicznej działalności.

Owszem, Wojciech Korfanty był (i takim pozostanie w świadomości wielu osób) przede wszystkim politykiem oraz publicystą, autorem ważnych analiz, rozważań, komentarzy. Skoncentrowany na tych aspektach jego aktywności obraz nie byłby jednak pełny, gdyby nie osadzić go w kontekście epoki i nie uzupełnić o te szczegóły, które na ogół umykają, gdy się spogląda na wielkie postacie historyczne. Bo co właściwie może kryć się ciekawego w opisie szkoły, w której uczył się przyszły polski komisarz plebiscytowy, czy w przedstawieniu jego znajomych z lat młodości? Na szczęście autorka niniejszej publikacji takich rozterek nie miała i ułożyła z okruchów przenikliwy portret Korfantego. Pokazała bohatera swojej książki za pomocą listów pisanych przez Korfantego i do niego wysyłanych, drobnych wzmianek prasowych, wspomnień i różnych dokumentów.

Zabrała czytelników w podróż po miejscach od dawna kojarzonych z Korfantym, jak Sadzawki, gdzie przyszedł na świat, kościół, w którym został ochrzczony, czy szkoła, do której uczęszczał. Z każdym z tych miejsc wiąże się jakaś zagadka, a przynajmniej anegdota. Bo przecież siemianowicki dom, ozdobiony dziś pamiątkową tablicą, nie istniał jeszcze w czasie, gdy Korfanty się urodził. Nie było też jeszcze w Siemianowicach Śląskich tego kościoła, w którym rzekomo przyniesiono go do chrztu.

Równie pasjonująca jest wyprawa w strony, które na ogół z Wojciechem Korfantym się nie kojarzą albo mało o nich wiemy. Tak jest chociażby z Zakopanem, gdzie wczasował jeszcze za swoich kawalerskich lat, a wywiad z nim w tamtejszym hotelu (a jakże, mija go każdy, kto spaceruje po Krupówkach) przyjechał przeprowadzić dziennikarz petersburskiego „Kraju”. Autorzy oprowadzili nas również po kilku „Korfantowskich” miejscach w Promnicach, Berlinie oraz Pradze, w której przyszło mu żyć, gdy musiał ratować się emigracją przed mściwą władzą.

W Katowicach czekał wtedy na niego dom, w którym w latach największego powodzenia podejmował możnych tego świata. To w Katowicach również spoczął, choć śmierć go zastała w Warszawie. Zasługą Autorki tej książki jest to, że udało się jej także i do tych epizodów dorzucić nowe szczegóły.

Nie zapomniała nawet o tak smakowitych szczegółach jak cechujące Wojciecha Korfantego już od młodości zamiłowanie do elegancji i wygody. Bo i owszem, choć kłóciło się to nieco z jego plebejskim pochodzeniem i bywało często źle odbierane przez obserwujących go ludzi, Korfanty już od swoich berlińskich, młodych lat, gustował w eleganckich ubiorach. Z gustownym melonikiem (wcale nie takim w stylu Charlie’ego Chaplina) na głowie, z laseczką w ręku i z jaskrawoczerwonym krawatem do śnieżnobiałej koszuli – takim go widywano na co dzień i od święta. Na zdjęciach nigdy się nie śmieje, ale to akurat wynikało z ówczesnej techniki wykonywania fotografii. Z pewnością poczucia humoru mu nie brakowało. Dawał tego dowód zarówno w wiecowych przemówieniach, jak i dziennikarskich artykułach.

Od wczesnej młodości był aktywny w polityce. Zawiązane znajomości i nabyte wówczas doświadczenia zaowocowały umiejętnościami, które predysponowały go do grania głównej roli w państwie. Znał swoją wartość i zdawał sobie sprawę z tego, że wielu jego rywali oraz krytyków pod licznymi względami mu ustępuje. Na swoje nieszczęście, nie omieszkał mówić im to prosto w oczy. W rezultacie, oprócz zwolenników i wielbiciel jeszcze więcej miał zażartych wrogów. Oceniał innych, ale sam również był oceniany. Nieraz niesprawiedliwie, a przynajmniej zbyt ostro. Atakowany nie przestał być nawet po śmierci, za swoje i cudze błędy oraz winy.

W skoncentrowanej na głównym bohaterze opowieści nie zabrakło również szczegółów z życia jego najbliższych, współpracowników oraz znajomych. Dużo łatwiej będzie nam zrozumieć przynajmniej niektóre życiowe wybory Wojciecha, gdy zobaczymy wpierw opisanego na niniejszych kartach jego ojca, prostego górnika. Wysoki, kościstej budowy i muskularny, harował po dwanaście godzin za dwie marki zapłaty. W odróżnieniu od większości innych ludzi, których spotykał potem na politycznych salonach, młody Korfanty dobrze poznał smak biedy.

Autorka poświęconego Korfantemu obrazu nie stworzyła laurki. Zahaczyła nawet o sprawy, o których sam Korfanty może wolałby nie wspominać. Przykładem może tu być list, jaki wysłał w początkach I wojny światowej do pewnego znajomego z prośbą o przesłanie paru kęsów mięsiwa. List ten, czytany po ponad stu latach, może świadczyć o poważnych kłopotach finansowych utrzymującego się z wątłej diety posła do pruskiego Landtagu plenipotenta. Na takie powody wysłania owej prośby mogłyby wskazywać zarówno uniżona forma, w jakiej zwracał się do adresata, jak i wiedza o różnych poczynaniach Korfantego w 1914 roku. Nie da się jednak wykluczyć, że przy pisaniu listu Korfantym kierowała nie tyleż desperacja, co zamiłowanie do wykwintnej kuchni, której był pozbawiony w Berlinie. Pewnie każdy na jego miejscu, postawiony między potrawką z zająca a wurstem, nie miałby wątpliwości, co wybrać. I to w ten sposób Autorka książki objaśnia motywy listu wysłanego do podpoznańskiego Kórnika. Warto nad tym się zastanowić.

Sprawa owego listu może służyć za ilustrację kłopotów, z jakimi musi się mierzyć ktoś, kto dziś próbuje opisać Korfantego. Wiele poczynań śląskiego bożyca odbierano przecież w różny sposób, w zależności od tego, czy przyglądała się mu osoba życzliwa, zachowująca neutralność, czy też może nastawiona wrogo. Niezależnie od tego, z jakim bogactwem wiedzy o Korfantym i z jakim balastem emocji współczesny czytelnik zasiądzie do lektury niniejszej publikacji, otrzyma szansę na to, żeby przyjrzeć się mu na nowo. Czy więc warto było postacią dyktatora III powstania śląskiego się zajmować? Odpowiedź musi być twierdząca.

Józef Krzyk

zamów

Cena: 45,00 zł

Korfanty, jakiego nie znacie