Na terenie Spiszu, Orawy oraz niektórych miejscowości znajdujących się na terenie województwa śląskiego, Górnego Śląska oraz Podkarpacia zachował się zwyczaj (zwany zależnie od miejsca jego występowania) stawianiem moja, maja, majówki, mojki lub majbaumu. W tych odmiennych kulturowo i geograficznie regionach można zauważyć pewne różnice w formie zdobienia majowego drzewa, jednak wiele ważnych dla tego zwyczaju elementów pozostaje wspólne.
Omawiany tu zwyczaj dotyczy tzw. wioskowego (wspólnego) maja ze wsi Łazy w gminie Jasienica. Informacje zostały zebrane podczas obserwacji uczestniczącej w 2014, 2020 i 2021 roku.
Wszystko zaczyna się od wyszukania w lesie odpowiednio wysokiego i prostego drzewa, zazwyczaj jest to świerk lub jodła. Grupa mężczyzn –kawalerów udaje się pod osłoną nocy do lasu, by ściąć upatrzone zawczasu drzewo i przetransportować je na miejsce ustawienia. Po obaleniu, obcina się gałęzie i wyciąga ścięty pień z lasu, który następnie niesiony jest na ramionach mężczyzn lub ciągnięty przez traktor rolniczy aż do miejsca ustawienia. W przypadku Łaz jest to plac obok kościoła pw. św. Józefa. W dniu 1 maja odbywa się w nim odpust parafialny.
Na dalszym etapie pień pozbawiany jest kory, a do jego szczytu montuje się zielony wierzchołek zwany tu goiczkiem – przystrajany wstążkami i balonami (nie jest to goiczek obnoszony w okresie Wielkiego Postu od domu do domu lub niesiony do miejscowości po utopieniu – spaleniu Marzanny). Poniżej goiczka umieszcza się trzy wieńce (zwane koroną) wykonane z gałęzi świerka i ozdobione bibułą (w 2020 i 2021 roku nie wykonywano korony). Nieco niżej montuje się też flagę Polski oraz tabliczkę z herbem Łaz. Tak przygotowany, niejednokrotnie ponad dwudziestometrowy pień stawia się siłą ludzkich rąk i za pomocą lin i drabin nocą z 30 kwietnia na 1 maja. Majowe drzewo ścinają i transportują tylko kawalerowie, natomiast przy jego stawianiu pomagać mogą również żonaci mężczyźni. Wydarzenie przyciąga licznych mieszkańców, obserwujących to wydarzenie.
Od momentu postawienia i zabezpieczenia pnia, mężczyźni grzejąc się przy ognisku, pilnują go przez całą noc, aby nie został ścięty przez kawalerów z innej wioski. Mojka bezpieczna jest po godzinie szóstej rano, kiedy to w myśl niepisanej zasady nie wolno już ścinać niepilnowanego drzewka. Niestety zasady są czasem łamane… Ścięty moj jest pretekstem do kpin z osób, które go nie upilnowały, jak i powodem do wstydu dla danej wioski. Czubek ściętego maja (goiczek) zostaje zabrany i przywiązywany do moja w innej miejscowości, jako widoczny z daleka znak zwycięstwa. Działania te są jednak coraz rzadsze, podobnie jak malejąca ilość miejscowości praktykujących ten zwyczaj. Współcześnie tradycja podtrzymywana jest nadal w Łazach i sąsiednich Wieszczętach, jednakże jeszcze w roku 2014 moje stawiano także w Roztropicach, Kowalach i Międzyrzeczu Górnym.
Majowe drzewko stoi w Łazach zazwyczaj do 3 maja, zaś po tym okresie zostaje ścięte, pocięty na kawałki i spalone.
Zarówno ustawienie jak i ścięcie moja było dawniej pretekstem do wspólnej zabawy, połączonej z tańcami i śpiewem. Dawnymi czasy, poza jednym wspólnym mojem, stawiano go również wybranej dziewczynie. Kawaler pod osłoną nocy stawiał przed domem swej wybranki zielone drzewko, będące sygnałem, że ma poważne zamiary względem panny. Zalotnik i jego koledzy oraz ojciec i brat (bracia) dziewczyny do rana pilnowali drzewka, aby ktoś go nie ściął lub nie wywiercił w jego pniu dziury. Despekt ten był powodem do wstydu i sygnalizował, że panna nie jest cnotliwa.
W gminie Jasienica zachował się również (zanikający już) zwyczaj wieszanie na drzewach oraz innych wysokich i trudno dostępnych miejscach dziadów i dziadówek, czyli szmacianych kukieł ośmieszających staropanieństwo i starokawalerstwo.
Robert Garstka