III powstanie śląskie pod względem mobilizacji sił i skali użytych środków oraz zaangażowania społecznego należało do jednych z najważniejszych.
Górny Śląsk był przez wieki ziemią pogranicza państwowego, narodowego i kulturowego. Ścierały się tam wpływy polskie, niemieckie i czeskie. Odpadł od Polski w średniowieczu, ale zachował nadal związki z resztą ziem polskich. W drugiej połowie XIX wieku, kiedy zaczęły się tworzyć nowoczesne narody, odrodzenie narodowe na Górnym Śląsku stało się szczególnie silne. Jego symbolami byli, m.in.: Karol Miarka, Józef Lompa, a później Wojciech Korfanty.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 r. siły polskie na Górnym Śląsku uległy wyraźnemu wzmocnieniu. Wielu Ślązaków, zrażonych do Niemiec, swoją przyszłość widziało w granicach odrodzonej Rzeczpospolitej. Rywalizacja polsko-niemiecka na tym terenie doprowadziła do wybuchu trzech powstań śląskich, plebiscytu, a w dalszej konsekwencji do podziału spornego regionu. Pierwsze powstanie wybuchło w nocy z 16 na 17 sierpnia 1919 r. i po kilku dniach zakończyło się klęską powstańców. Drugie wybuchło w nocy z 19 na 20 sierpnia 1920 r. w odpowiedzi na ataki niemieckich bojówek na polskie instytucje i doprowadziło do likwidacji niemieckiej policji politycznej Sicherheitspolizei, tzw. Sipo. W międzyczasie sporny obszar wyłączono spod niemieckiej administracji i oddano pod władzę Międzysojuszniczej Komisji Kontroli i Nadzoru w Opolu. Miała ona przeprowadzić plebiscyt, którego celem było zadecydowanie o przyszłości Górnego Śląska. Wojciech Korfanty został Polskim Komisarzem Plebiscytowym. W wyniku plebiscytu miało dojść do niekorzystnego dla Polski podziału spornego terytorium. Aby do tego nie dopuścić, strona polska wywołała w nocy z 2 na 3 maja następne, trzecie powstanie. Jego dyktatorem został Wojciech Korfanty. Powstanie zakończyło się po ponad miesiącu walk sukcesem strony polskiej. Po długich rokowaniach, 20 października 1921 r., Rada Ambasadorów zatwierdziła decyzję Rady Ligi Narodów o podziale obszaru górnośląskiego. Był on o wiele korzystniejszy dla Polski niż ten proponowany przed III powstaniem. Co prawda otrzymaliśmy mniejszy obszar niż Niemcy, ale o wiele więcej kopalń, hut i fabryk.
Wojna i rewolucja
Oceniając przedstawione powyżej wydarzenia, należy zwrócić uwagę na ich wielopłaszczyznowy charakter. Są w nich bowiem elementy zarówno wojny domowej, rewolucji, jak i wojny ukrytej polsko-niemieckiej oraz klasycznego powstania polskiego. Nie miejsce to na omówienie wszystkich aspektów, ale dwa wydają się najważniejsze.
Pojawia się pytanie: na ile były to powstania narodowe? Analizując polskie powstania narodowe, należy zwrócić uwagę, że ich celem było odzyskanie niepodległości. Natomiast w przypadku powstań śląskich chodziło o przyłączenie (powrót do Macierzy). Jest to zasadnicza różnica.
Bowiem w polskiej tradycji narodowej od konfederacji barskiej powstania miały na celu walkę z zaborcami, a w XX wieku z okupantami, zaś głównym celem było odzyskanie niepodległości. Wydaje się, że najbardziej typowe były powstania: kościuszkowskie z 1794 r., listopadowe z lat 1830-1831, a także styczniowe z 1863 r. Warto do nich dodać jeszcze powstanie warszawskie z 1944 r.
Czym się takie powstania charakteryzowały? Generalizując, wybuchały one na terenie należącym do państwa polskiego lub na terenie, które kiedyś do niego należało, tj. w granicach przedrozbiorowych. Ich celem było wywalczenie niepodległej Polski. Powstania te kończyły się prawie zawsze klęską i represjami, a ostatecznie sytuacja w kraju była gorsza nic przed ich wybuchem.
W polskiej historiografii już od 1922 r. zaczęły pojawiać się wartościowe prace opisujące walkę ludu śląskiego o odrodzenie narodowe i społeczne, czego kulminacją było III powstanie śląskie. W czerwcu 1922 r. ukazały się już dwie prace traktujące o powstaniach i plebiscycie. Była to książka Włodzimierza Dąbrowskiego – „Górny Śląsk w walce o zjednoczenie z Polską. (Źródła i dokumenty z lat 1918-1922)” wydana w Katowicach w 1923 r. i Józefa Piernikarczyka – „Ilustrowana księga pamiątkowa Górnego Śląska” wydana w tym samym mieście i roku. Podobnego terminu użył J. Ludyga-Laskowski w opublikowanej w 1925 r. w Katowicach w książce „Materiały do historii powstań górnośląskich”. Zarówno w encyklopediach, w podręcznikach, jak i w przewodnikach polskich używano terminu „powstanie”, np. „Na wieść o niesprawiedliwym podziale Górnego Śląska w wyniku plebiscytu, wybuchło w nocy z 2/3 maja trzecie powstanie, które opanowawszy polską część kraju, stawiało siłom niemieckim skuteczny opór” („Wielka Ilustrowana Encyklopedia Powszechna”, t. XIII, Kraków 1931, s. 186). W tej samej encyklopedii w tomie VIII napisano, że Wojciech Korfanty „szermierz ruchu odrodzeniowego na Górnym Śląsku (…) wywołał powstania górnośląskie w 1920 i 1921, podkreślając w ten sposób chęć ludności do wejścia Śląska w obręb państwa polskiego. W czasie plebiscytu kierownik i organizator obozu filopolskiego”. Podobnie było w „Encyklopedii Powszechnej Ultima Thule” (t. VI, Warszawa 1934, s. 3).
Po wojnie pisano podobnie, a od 1956 r. rozpoczął się dynamiczny rozwój historiografii polskiej poświęconej powstaniom śląskim. Z okazji okrągłych rocznic odbywały się konferencje naukowe w Katowicach w obecności najwyższych władz państwowych i PZPR, następnie wychodziły książki będące ich pokłosiem. Akcentowano społeczny a nawet rewolucyjny charakter tego, co wydarzyło się na Górnym Śląsku w latach 1919-1921, łącząc go ze sprawami odrodzenia narodowego. Działania te utrwalały w odbiorze społecznym obraz lat 1919-1921 jako powstań narodowych.
Z pomocą Wielkopolski
Powstanie przygotowywała grupa spiskowców, konspiratorów, niektórzy przybywali z zewnątrz, z zagranicy. Powstawały konspiracyjne organizacje, gromadzono broń, wyłaniał się przywódca jeden lub kilku. Te elementy występują we wszystkich powstaniach polskich również w powstaniach śląskich. W tych ostatnich na pierwszy rzut oka widać wykorzystywanie wcześniejszych doświadczeń walki o niepodległość oraz duże zaangażowanie, na polecenie Józefa Piłsudskiego, polskich tajnych organizacji wojskowych. Zastosowano także taktykę wypróbowaną w czasie walk organizacji bojowej PPS i POW, tj. nagły atak i unikanie długich bitew, gdzie przeciwnik mógłby wykorzystać swoją przewagę, potem szybkie wycofanie się itd. Obszar sporny opanowano nagłym atakiem przez zaskoczenie i izolację terenu powstańczego od strony wroga. Była to akcja „Mosty”, tj. wysadzenie w powietrze mostów na Odrze w nocy z 2 na 3 maja 1921 r. i odcięcie Niemców od pomocy z Opola. Piłsudski powierzył sprawę Górnego Śląska gen. Kazimierzowi Sosnkowskiemu, co świadczyło o dużej randze całej sprawy. Przygotowaniami do walki zajął się osobiście Bogusław Miedziński. Była to szara eminencja ruchu piłsudczykowskiego, szef Departamentu II Ministerstwa Spraw Wojskowych, tj. „Informacji”. To z jego inicjatywy Tadeusz Puszczyński, ps. Wawelberg, był najważniejszym nieformalnym dowódcą wszystkich powstań. Nie był Ślązakiem, był członkiem PPS, walczył w szeregach I Brygady, a potem był w POW, gdzie dowodził tzw. oddziałami „lotnymi”, tj. dywersją na obszarze okupacji austriackiej. W Grupie Destrukcyjnej Wawelberga walczyło wielu dawnych bojowników PPS i POW.
Wszystkie polskie powstania narodowe miały w zasadzie trzy fazy: wybuch i ofensywa powstańców, obrona, a następnie wygaszanie (lub upadek) powstania. W przypadku powstań śląskich, najbardziej w III powstaniu, widoczne są te wszystkie elementy. Wojskowi przygotowali i zorganizowali oddziały oraz zaplecze, a Wojciech Korfanty, w mniejszym lub większym stopniu, z nimi współpracował. Ogłosił on publicznie wybuch III powstania, kierował nim oraz potrafił w odpowiednim momencie je zwycięsko zakończyć. Umiejętnie łączył działania militarne z politycznymi i gospodarczymi. W większości polskich powstań, oraz oczywiście w powstaniach śląskich, konspiracyjne organizacje po rozpoczęciu walk, wychodziły z ukrycia i rozbudowywały się w duże jednostki wojskowe (bataliony, pułki, brygady, a nawet dywizje). W miarę możliwości mundurowały się i zbroiły, często zdobywając broń na wrogu. Najczęściej jednaj korzystali z dostaw i pomocy idącej z zewnątrz. W III powstaniu śląskim szacunkowe dane na temat siły stron walczących mówią o 40-60 tys. Polaków (POW Górnego Śląska) i od 30 do 50 tys. Niemców (Selbstschutz oraz wspomagający go Freikorps). W polskich powstaniach dochodziło do dużych, często rozstrzygających bitew, w których po obu stronach było zaangażowanych tysiące walczących. W III powstaniu miały miejsce takie bitwy, np. gdzie po obu stronach walczyły duże liczące tysiące żołnierzy oddziały. Udzielały im wsparcia pociągi pancerne, samochody pancerne i artyleria. Taką była bitwa o Kędzierzyn, trwająca od 6 do 10 maja oraz w okolicach Góry Świętej Anny od 21 do 26 maja, czy bitwa nad Olzą z 23 maja.
W czasie powstań narodowych udawało się na jakiś czas zdobyć mniejszy lub większy obszar, na którym budowano struktury cywilnej administracji. W czasie III powstania śląskiego w Szopienicach urzędowała Naczelna Władza na Górnym Śląsku (tworzył ją Komitet Wykonawczy oraz dyktator Wojciech Korfanty) i Naczelna Komenda Wojsk Powstańczych, którą kierował Naczelny Dowódca, ppłk. Maciej Mielżyński. A potem jego następcy. Na terenach opanowanych przez powstańców działały organy administracji Naczelnej Władzy, funkcjonował tam wymiar sprawiedliwości, działało szkolnictwo, pracował przemysł, utrzymywano połączenia kolejowe itp.
W polskich powstaniach w XIX wieku częste było „przechodzenie” ludzi, tj. najpierw walczyli w jednym powstaniu, a potem w następnych. Podobnie było i w XX wieku, gdzie wielu z tych, którzy walczyli wcześniej w powstaniu wielkopolskim, potem przeszli do powstań śląskich, a później znaleźli się jeszcze w powstaniu warszawskim.
Dominował Korfanty
Wykorzystywano koncepcję i doświadczenia zdobyte w jednych powstaniach do przeprowadzenia następnego. Doświadczenia powstania wielkopolskiego czy powstań śląskich rzutowały na polskie plany dotyczące dywersji pozafrontowej w okresie poprzedzającym II wojnę światową. Okazały się przydatne dla sztabowców w Londynie i w Warszawie przy projektowaniu powstania powszechnego, akcji „Burza” (1944 r.) i powstania warszawskiego,
Należy również wspomnieć, że obok narracji, która traktuje te wydarzenia jako powstania, pojawia się narracja, w której mówiono, że była to wojna domowa. W niemieckiej historiografii powstania śląskie określa się mianem „Unruhe” – zamieszki, rozruchy. Używa się też pojęcia „wojna domowa”, czyli „Bürgerkrieg”. Poglądy te lansowano już w pierwszych latach po powstaniach i już wówczas spotkały się one z kontrakcją ze strony polskiej. Tak o tym pisał w przedmowie do książki Adama Benisza „Walki o Kędzierzyn” gen. brygady. Stanisław Rostworowski, legionista, były szef sztabu III powstania śląskiego: „Zarzucano Polsce, że to ona nasłała swych emisariuszy, że ona wzburzyła spokojną ludność. Książka dr Benisza jest jasną odpowiedzią na ten zarzut. Na każdej stronie, z każdej kartki biją nazwiska, epizody, cytaty, które dowodzą, że powstańcami byli Fojkis, Woźniak, Leszczyk, Jasiulek, Młynarek i wielu innych, którzy nie potrzebowali jechać na Śląsk, by agitować za zbrojną walką, bo oni sami tworzyli wrosły w ziemię piastowską lud, który powstał i bije się o swoje prawo”. Ten punkt widzenia podtrzymał Benisz w swoich pomniejszych pracach wydanych w kraju przed wojną, jak i na emigracji. Po 1989 roku mieszkający w Niemczech, ale wydający w Polsce historyk, dr Ewald Pollok, dowodził, że Ślązacy powstania nie chcieli i zostało ono im narzucone przez przysłanych przez rząd w Warszawie ochotników. Podobne poglądy wyrażają także niektórzy historycy niemieccy jak Guido Hitze w książce „Carl Ulitzka 1873-1953 albo Górny Śląsk pomiędzy dwoma wojnami światowymi” (Dusseldorf 2002). Ponadto po 1989 roku w niektórych kręgach na Górnym Śląsku zaczęto pisać, że nie były to powstania, ale śląska wojna domowa, co prowadziło do polemik prasowych, a nawet do działań politycznych na szczeblu lokalnym. Z wielu publikacji prasowych wymieńmy, np.: J. F. Lewandowski: „Powstania do poprawki” („Gazeta Wyborcza” z 8 kwietnia 2011 r.); M. Smolorz: „Śląskie powstania domowe” („Polityka” z 16 kwietnia 2011 r., s. 60-64). Z poglądami tymi polemizował, m.in. „Gość Niedzielny” z 1 maja 2011 r., s. 42-43 w artykule „Trzeci Zryw”.
Nadal toczy się spór i w historiografii, i w polityce na temat charakteru powstań. Duża części mieszkańców Górnego Śląska nie była wychowana w tradycji powstańczej. Przyzwyczajeni byli do walki legalnej, widzieli problemy ekonomiczne i chcieli je rozwiązywać za pomocą strajków lub w formie rewolucji, jak np. w Berlinie. Z biegiem czasu coraz silniejszy stawał się czynnik narodowy. Dla samych Ślązaków był to problem świadomości narodowej. Natomiast przybysze z reszty ziem polskich byli wychowani w tradycji powstańczej i tak postrzegali te wydarzenia. Tak też były one odbierane przez ogół polskiego społeczeństwa.
III powstanie śląskie pod względem mobilizacji sił i skali użytych środków oraz zaangażowania społecznego należało do jednych z większych powstań z XIX i w XX wieku. Walki prowadziły wielkie ugrupowania wojskowe dysponujące bronią ciężką, w tym pociągami pancernymi i artylerią. Doszło do skutecznej pomocy ze strony państwa polskiego, jak i jednego z mocarstw zwycięskiej koalicji – Francji. Jej interesy, jak w powstaniu wielkopolskim (1918-1919), połączyły się z interesem polskim. Natomiast w powstaniach w XVIII i XIX wieku jak i powstaniu warszawskim nie doszło do skutecznej pomocy dyplomatycznej ani wojskowej ze strony naszych sojuszników, co przesądziło o ich klęsce.
W powstaniach śląskich, a przede wszystkich w ostatnim, jak i wcześniej w powstaniu wielkopolskim, dominowała postać Wojciecha Korfantego. Potrafił on osiągnąć cele politycznej przy użyciu stosunkowo skromnych sił militarnych. Korfanty wydaje się, że najbardziej panował nad sytuacją ze wszystkich przywódców naszych powstań narodowych: wywołał powstanie, kierował nim i w odpowiednim momencie doprowadził do jego zakończenia. W konsekwencji wygrał i nie dopuścił do zniszczenia śląskich kopalń i hut, tak że mogły pracować dla reszty ziem polskich. To ewenement w naszej historii mało doceniany.
Prof. dr hab. Zygmunt Woźniczka
Autor jest historykiem, profesorem związanym z Uniwersytetem Śląskim w Katowicach. Od 2020 roku jest Dyrektorem Instytutu Myśli Polskiej im. Wojciecha Korfantego.